Stara, dobra lokomotywa, Walther Petri


W pewnym momencie przychodzi czas, że trzeba odpuścić. Z czegoś zrezygnować, z czymś dać sobie spokój. Na coś robi się za późno... Nasza lokomotywa, choć jest już stara, nie chce przestać mknąć po torach. Chce zatrzymać czas i ciągle być dobrą i szybką maszyną. Kiedy słyszy, jak ktoś mówi o niej "babcia" zżyma się i wzdycha, albo daje tyle pary, że maszyniście panu Peronowskiemu wypada ze strachu fajeczka z ust... Na nic jego tłumaczenia, że nie będzie tak źle. Lokomotywa wie swoje i panicznie boi się, że może pójść na złom.


Czasem jest tak, że boimy się tego, czego nie znamy. Albo mamy wyobrażenie tego, co nas spotka, które nas paraliżuje i przeraża. Tymczasem ...


Lokomotywa, choć jest tylko lokomotywą, ma swoje imię - Joanna, i żyje w dobrej komitywie z maszynistą. Mają swój język i kod. W czasie długich podróży rozmawiają ze sobą i opowiadają ciekawe historie..


Aż wreszcie nadszedł ten dzień, dzień, którego tak bardzo obawiała się Joanna. 

- Ciesz się, Joanno. Dzisiaj już po raz ostatni wieziesz do Berlina węgiel i skrzynie. Wkrótce będziesz miała wspaniałe wakacje.
Ale ta wiadomość wcale nie ucieszyła Joanny, wprost przeciwnie. Syknęła cicho:
- Ssssss.... sssss.... sssss - a to znaczyło: wakacje dla lokomotywy to koniec jej życia, to złom... to śmiertelny grom!

Jednak Joanna jeszcze nie wie, że jej strach jest niepotrzebny, bo w Berlinie czeka na nią prawdziwa niespodzianka ...


Girlandy kwiatów z okazji urodzin i jubileuszu, bo jest najstarszą i najlepszą lokomotywą i zupełnie ciekawa emerytura na peronie 7a czyli w szkole dla maszynistów. Nasza Joanna jest naprawdę zadowolona, tym bardziej, że po renowacji pracuje tu dzień w dzień.

Od tej chwili, każdego dnia, młodzi ludzie wdrapywali się do kabiny maszynisty, a kolejarz objaśniał im, do czego służą różne dźwignie i kółka. Kiedy już wszystko było jasne, Joanna mogła jechać. Teraz nie czuła się jak skrzynia złomu na kółkach, której wszyscy chcieli się pozbyć.


Bywało, że spotykała znajome lokomotywy, ach, cóż to była za radość! A wieczorami, kiedy uczniowie już spali lokomotywy pociągów towarowych gawędziły sobie w ciemnej hali. Snuły opowieści o różnych przygodach, jakie przydarzyły im się na kolejowych szlakach z jednego do drugiego miasta...

Joanna była zadowolona, choć kiedy któregoś dnia odwiedził ja jej dobry znajomy pan Peronowski, poskarżyła mu się, że nauczyciel rozpoczyna wykłady od słów "Oto nasza kochana dobra, stara lokomotywa". Niezadowolona była z określania "stara"...

Stara, dobra lokomotywa Waltera Petriego została wydana w 1978 roku. Mimo tego, że jest to książka sprzed trzydziestu lat - bardzo spodobała się Frankowi. Czytaliśmy ją na jego życzenie kilka razy. Franek uważnie oglądał obrazki, na których lokomotywa choć wiekowa, prezentuje się doprawdy wspaniale!
Lektura nie tylko dla młodych mężczyzn, choć niewątpliwie w połączeniu z rysunkami bardziej trafia do chłopaków ;) Mojemu pięciolatkowi bardzo spodobało się kolejowe nazewnictwo; te semafory, składy, dźwignie, bufory, parowozownie...

Stara, dobra lokomotywa,
Walther Petri, 
il. Anna Stylo-Ginter, Instytut Wydawniczy "Nasza Księgarnia", Warszawa 1986 rok.

Komentarze